Odpłatność za studia wyższe
Polska przeżywa prawdziwy boom edukacyjny. Uczy się u nas ponad 60 proc. osób w wieku 20-24 lat, najwięcej wśród wszystkich krajów OECD. Jednocześnie ok. 60 proc. studentów, płaci za studia, zarówno na uczelniach państwowych (zaocznych i wieczorowych), jak i prywatnych.
Zasadą jest, że większe prawdopodobieństwo rozpoczęcia i ukończenia nauki na studiach wyższych mają studenci z rodzin bardziej zamożnych i ci, których rodzice legitymują się wyższym poziomem wykształcenia. Prawidłowość ta występuje zarówno w krajach, w których studia wyższe są formalnie bezpłatne, jak i w tych, które wprowadziły pewne formy odpłatności za naukę.
Na bezpłatne studia na uczelniach publicznych studenci są przyjmowani na podstawie wyników matury i dodatkowych egzaminów, które mają na celu sprawdzanie ich wiedzy i umiejętności. W procesie rekrutacyjnym nie bierze się jednak pod uwagę zamożności kandydatów. Dzieci z bogatszych rodzin mają większe możliwości finansowe, żeby uczestniczyć w różnego rodzaju kursach przygotowujących do egzaminów. Zamożni rodzice częściej posyłają swoje dzieci na zajęcia pozalekcyjne, które rozwijają ich umiejętności i wiedzę. W efekcie, dzieci te mogą się lepiej przygotować do egzaminów niż uczniowie z rodzin biedniejszych. Dzięki temu mają większe szanse na zdobycie miejsca na studiach bezpłatnych.
Naukę w bezpłatnych szkołach wyższych podejmują głównie uczniowie, którzy uzyskali dobre przygotowanie w szkołach podstawowych i średnich. Celem polityki edukacyjnej państwa powinno być zmniejszanie różnic w jakości nauczania we wczesnych fazach edukacji. W wyniku szerszego dostępu do edukacji o wysokiej jakości we wczesnych jej etapach uczniowie z dużych miast i rodzin zamożnych mają znacznie większe szanse na dostanie się na studia bezpłatne niż chociażby dzieci ze wsi. W przypadku osób pochodzących z mniejszych miejscowości, lub rodzin niezamożnych jedyną możliwością ukończenia studiów wyższych jest często korzystanie z płatnej oferty uczelni publicznych i prywatnych. Oznacza to, że w praktyce za edukację płacą studenci, którzy mają mniej pieniędzy od osób studiujących bezpłatnie.
Nie ma badań potwierdzających negatywny wpływ wprowadzenia opłat za studia na liczbę studentów z rodzin najbiedniejszych. Nieliczne analizy prowadzone w przypadku krajów rozwiniętych (Kanada, Australia, Holandia) wskazują, że opłaty za studia nie zmniejszają udziału studentów z rodzin najbiedniejszych. Płatnym studiom powinno jednak towarzyszyć wprowadzenie systemu ich finansowania poprzez kredyty studenckie i stypendia. Mogłyby one pomagać w finansowaniu kosztów nauki oraz utrzymania. Powyższe formy pomocy łatwiej jest adresować do osób o najniższych dochodach. W obecnej sytuacji (bezpłatne studia stacjonarne na uczelniach państwowych) studia wyższe są w dużej mierze ?fundowane? osobom stosunkowo zamożnym.
Różne opłaty za studia w zależności od kierunku mogłoby zachęcić większą liczbę osób do studiowania na kierunkach mniej popularnych, a jednak z różnych względów uznawanych za ważne czy strategiczne (kierunki ścisłe i techniczne).
Studia wyższe poza korzyściami dla całego społeczeństwa (większa konkurencyjność kraju, szybszy rozwój gospodarki), niosą też ogromne korzyści dla samych studentów w postaci wyższych zarobków w przyszłości. Zyski indywidualne często znacznie przeważają korzyści społeczne. Jest to argument, aby edukację na studiach wyższych traktować jako inwestycję indywidualną i wprowadzić jej odpłatność.