Andrzej Rzońca
sierpień 2007 r.
Mit: Ze wzrostu gospodarczego korzystają tylko bogaci
Czy ze wzrostu gospodarczego korzystają tylko bogaci? Nie! Służy on tak ludziom zamożnym, jak i biednym. Jednym z tzw. stylizowanych faktów o wzroście gospodarczym, czyli twierdzeń wywodzonych z obserwacji rzeczywistości (a nie z teoretycznych modeli gospodarki), sformułowanych przez wybitnego ekonomistę węgierskiego pochodzenie Nicholasa Kaldora (1957) jest stabilność – w dłuższym okresie – podziału łącznego dochodu wypracowanego w gospodarce między właścicieli kapitału oraz pracowników. Oznacza ona, że w dłuższym okresie dochody kapitalistów i pracowników w sumie rosną w podobnym tempie. Także dochody osób najbiedniejszych, w tym takich, które nie utrzymują się z pracy podążają za rosnącymi przeciętnymi dochodami w gospodarce (zob. wykres poniżej). W zamożnym kraju życie osoby o niskich dochodach nie jest tak ciężkie jak w biednym kraju.
Wykres 1. Zależność między poziomem dochodu na głowę a dochodem uzyskiwanym przez 20 proc. najbiedniejszych obywateli.
Źródło – Dolar i Kraay (2001)
Zaobserwowana stabilność w długim okresie podziału łącznego dochodu wypracowanego w gospodarce między, odpowiednio, właścicieli kapitału i pracowników nie oznacza, że nierówności dochodowe, wszędzie są takie same i się nie zmieniają. Na początku szybkiemu rozwojowi towarzyszy zwiększenie nierówności, bo tylko niewielka część społeczeństwa inwestuje w nowoczesne sektory i znajduje w nich zatrudnienie. Z czasem, gdy rośnie znaczenie tych sektorów w gospodarce, nierówności zaczynają maleć (zob. np. Kuznets, 1955).
Przeciętne tempo wzrostu dochodów osiąganych przez ludzi, odpowiednio, bogatych i biednych musi być w dłuższym okresie takie samo. Gdyby dochody bogatych rosły trwale szybciej niż biednych, wtedy udział tych pierwszych w łącznym dochodzie wypracowanym w gospodarce wzrósłby do 100 proc., a udział tych drugich – spadłby do zera. Coś takiego nie występuje nigdzie na świecie.
Tabela 1. Nierówności dochodowe na świecie 1)
1) Wszystkie dane są wyrażone w proc.
3) Indeks Giniego przyjmuje wartości od 0 (brak nierówności) do 100 (największe nierówności).
3) Dane dla Polski pochodzą z 2002 roku.
4) Dane dla Danii pochodzą z 1997 roku, a dla pozostałych krajów skandynawskich – z 2000 roku.
5) Dane dla Danii i Portugalii pochodzą z 1997 roku, dla Francji – z 1995 roku, dla Holandii i Wielkiej Brytanii – z 1999 roku, dla pozostałych krajów – z 2000 roku.
6) Dane dla Australii pochodzą z 1994 roku, dla Nowej Zelandii – z 1997 roku, dla Wielkiej Brytanii – z 1999 roku, a dla pozostałych krajów – z 2000 roku.
7) Średnie nie uwzględniają danych dla Tajwanu. Dane dla Hongkongu pochodzą z 1996 roku, dla Malezji – z 1997 roku, dla Singapuru – z 1998 roku, dla Chin – z 2001 roku, a dla pozostałych tygrysów – z 2002 roku.
8) Dane dla Chile i Wenezueli pochodzą z 2000 roku, dla Boliwii, Meksyku, Paragwaju i Peru z 2002 roku, a dla pozostałych krajów – z 2003 roku.
Żródło: Bank Światowy
Warto zauważyć, że nierówności dochodowe w Polsce wcale nie należą do najwyższych na świecie. Są większe niż w krajach skandynawskich, ale podobne do średniej dla całej „starej” Unii, mniejsze niż w krajach anglosaskich, wyraźnie mniejsze niż w tygrysach azjatyckich i zdecydowanie mniejsze niż w Ameryce Łacińskiej.
Trzeba przy tym pamiętać, że pewien zakres nierówności w dochodach jest niezbędny, bo bez nich niemożliwy byłby szybki wzrost gospodarczy, a w rezultacie wszyscy dzieliliby biedę – znacznie cięższą niż ta, która dotyka niektórych w szybko rozwijającym się kraju. Gdyby wszyscy ludzie uzyskiwali takie same dochody bez względu na ich wkład w łączną produkcję, nie mieliby bodźców do wysiłku. Tymczasem, wielkość łącznego dochodu w gospodarce zależy od wysiłku, jaki wszyscy ludzie wkładają w jego wytworzenie. Jednak sam wysiłek jest wielkością nieobserwowalną, a w efekcie – trudną do bezpośredniego kontrolowania (zob. np. Mirrlees, 1971).
W dłuższej perspektywie lepiej jest mieć mniejszą część w dochodzie, który szybko rośnie, niż dużą w dochodzie, który powiększa się powoli. Dla przykładu, gdyby, z jednej strony, nierówności dochodowe, a z drugiej strony, tempo wzrostu gospodarki zmniejszyły się w naszym kraju do poziomu występującego w krajach skandynawskich, to przeciętny dochód uzyskiwany przez 20 proc. najuboższych wzrósłby o 49 proc. w ciągu 10 lat, 81 proc. w ciągu 20 lat, 121 proc. w ciągu 30 lat i 169 proc. w ciągu 40 lat; gdyby natomiast zarówno nierówności dochodowe, jak i dynamika rozwoju zwiększyły się do poziomu obserwowanego w tygrysach azjatyckich, wtedy dochody najbiedniejszych wzrosłyby o 33 proc. w ciągu 10 lat, 121 proc. w ciągu 20 lat, 269 proc. w ciągu 30 lat i 514 proc. w ciągu 40 lat.
Na koniec trzeba podkreślić, że dopóki gospodarka się rozwija, nikt nie jest skazany na pozostawanie w dolnych warstwach dochodowych, ani też nikt nie ma gwarancji, że utrzyma się w górnych warstwach. O sukcesie decyduje nie tyle wyjściowy poziom dochodu, co umiejętność ciągłego dostosowywania się do zmian zachodzących w gospodarce. Dla przykładu, spośród 20 proc. ludzi o najniższych dochodach w Stanach Zjednoczonych w 1975 roku, w 1991 roku mniej niż 3 proc. nadal znajdowało się w tej grupie, a 39 proc. przeszło do grupy osób o najwyższych dochodach (Sowell, 2000, s. 173).
Bibliografia:
Dollar D., Kraay A. (2001), Growth is good for the Poor, Policy Research Working Paper Series, No. 2587, World Bank, Washington D.C.
Kaldor N. (1957), A model of economic growth, Economic Journal, Vol. 57, pp. 591-624
Kuznets S. (1955), Economic growth and income inequality, American Economic Review, Vol. 45, pp. 1-228
Mirrlees J. (1971), An exploration In the theory of optimum income taxation, Review of Economic Studies, Vol. 38, No. 2, April, pp. 175-208
Sowell T. (2000), Ekonomia dla każdego, Fijorr Publishing Company, Warszawa