Andrzej Rzońca
luty 2008 r.
Mit: import hamuje rozwój
Czy import hamuje rozwój? Bzdura. Gdyby import spowalniał wzrost gospodarczy, to kraje zamknięte na międzynarodową wymianę handlową rozwijałyby się szybciej niż kraje na nią otwarte. Tymczasem, doświadczenie międzynarodowe pokazuje, że jest dokładnie odwrotnie.
· Tylko wśród krajów otwartych na wymianę międzynarodową, występowało zjawisko konwergencji, czyli doganiania krajów zamożnych przez kraje biedne. W biednych krajach, które blokowały import, dochód na mieszkańca zwiększał się od lat siedemdziesiątych w przeciętnym tempie 0,7 proc. rocznie, natomiast w biednych krajach, które otwarły się na wymianę międzynarodową, tempo to wyniosło 4,5 proc. (Sachs i Warner, 1995).
· W krajach, które w ciągu poprzednich 4 dekad przeszły od systemu blokowania importu do systemu otwartego na wymianę międzynarodową, tempo wzrostu gospodarczego przyspieszyło przeciętnie o 1,5 pkt proc. (Wacziarg i Welch, 2003)
· Wzrost relacji importu do PKB, czyli łącznego dochodu wytworzonego w gospodarce, o 1 pkt proc. podnosił – przy innych czynnikach niezmienionych – poziom dochodu na mieszkańca o 2 proc. (Frankel i Romer, 1999).
· W ostatnich 3 dekadach najszybciej rozwijały się kraje Azji Wschodniej. Cła w tym regionie wynoszą przeciętnie około 5 proc. (w Hongkongu i Singapurze nie ma żadnych ceł) i były obniżane nawet po kryzysie z lat 1997-1998. Na zakup dóbr z importu kraje tego regionu przeznaczają obecnie ponad połowę wytworzonego u siebie dochodu. W żadnym innym regionie na świecie relacja importu do PKB nie jest tak wysoka (Gill i Kharas, 2007).
· W Korei Południowej, otwartej na wymianę międzynarodową, najbiedniejsza jedna piąta populacji uzyskuje obecnie około siedmiokrotnie większy dochód od średniego w Korei Północnej, zamkniętej na import, mimo że oba kraje pół wieku wcześniej znajdowały się na podobnym poziomie rozwoju.
· Cud chiński zaczął się od zniesienia monopolu państwa na handel międzynarodowy w 1978 roku. Indie zaczęły się szybko rozwijać dopiero po odblokowaniu importu dóbr kapitałowych w połowie lat osiemdziesiątych i ograniczeniu na początku lat dziewięćdziesiątych systemu zezwoleń, bez których wcześniej nie można było niczego importować.
· Wśród państw posocjalistycznych najszybciej rozwijającym się krajem w ostatnich dziesięciu latach była Estonia. Dochód na mieszkańca zwiększał się w niej w tym czasie nawet szybciej niż w Chinach. Do 2000 roku nie istniały w niej żadne cła.[1]
Nie mogąc znaleźć współczesnych przykładów, które by pokazywały, że blokowanie importu może przynieść pozytywne skutki, przeciwnicy wolnego handlu powołują się na rzekome pozytywne doświadczenia z protekcjonizmem Stanów Zjednoczonych z drugiej połowy XIX wieku. Kraj ten nakładał na import cła (szczególnie wysokie po wojnie secesyjnej, aby spłacić zaciągnięte podczas niej długi), a dochód na mieszkańca pod koniec XIX wieku przekroczył dochód na mieszkańca w Wielkiej Brytanii, nie stosującej ceł. Ten sukces gospodarczy Ameryki nie był jednak wynikiem ograniczania swobody wymiany międzynarodowej (zob. np. Irwin, 2002). Produkcja na zatrudnionego szczególnie szybko zwiększała się w tym kraju nie w przetwórstwie przemysłowym, najbardziej wystawionym – w przypadku braku ceł – na zagraniczną konkurencję, a w usługach, nie podlegających wymianie międzynarodowej.
Pozornie dodatnia zależność między tempem wzrostu gospodarczego a wysokością ceł w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku skłoniła wiele krajów do stosowania polityki zastępowania importu własną produkcją. Uzasadniano ją przede wszystkim tym, że otwarcie na import może na trwałe wepchnąć kraj w produkcję nisko przetworzonych dóbr, na które popyt się nie zwiększa.[2] I tak, np., Ghana, chcąc mieć własną produkcję samochodów, sprowadzała z Jugosławii części i samodzielnie je składała, nie zważając na to, że ceny części były w sumie wyższe niż cena gotowego auta, możliwa do uzyskania na rynkach międzynarodowych (Easterly, 2002). W Argentynie wysokie cła utrzymywały przy życiu 13 samodzielnych producentów samochodów. W 1964 roku wytwarzały one łącznie 166 tys. aut, mimo że pojedyncza montownia powinna produkować co najmniej 80-200 tys. sztuk, aby w normalnych warunkach zwróciły się koszty utopione w jej budowę i organizację (Krugman i Obstfeld, 1997, s. 154). To tylko dwa z brzegu przykłady absurdów, do których prowadziła polityka zastępowania importu produkcją krajową. Żaden kraj, który się na nią zdecydował, nie odniósł gospodarczego sukcesu.
Dlaczego blokowanie importu szkodzi rozwojowi, a swobodny handel mu służy? Można wskazać wiele przyczyn takiego stanu rzeczy.
· Dzięki otwarciu na import, kraj może się wyspecjalizować w wytwarzaniu tych dóbr, których produkcja wymaga od niego mniejszych nakładów czynników wytwórczych lub – inaczej patrząc – których przy posiadanych zasobach pracy i kapitału potrafi wytworzyć więcej. Rezygnując z produkcji dóbr, które wytwarza względnie drogo, na rzecz dóbr, które potrafi wytwarzać względnie tanio, kraj może zwiększyć łączną produkcję, a jej część wymienić na produkty wytwarzane za granicą (Ricardo, 1929 – data wydania polskiego).[3]
· Specjalizacja – możliwa dzięki importowi – pozwala także na osiąganie korzyści z dużej skali produkcji. Kraj nie musi produkować wszystkiego, ale to, co wytwarza, może produkować w większych ilościach, bo zaspokaja nie tylko własne potrzeby, ale i potrzeby zagranicy. Duża skala produkcji czyni opłacalnym inwestowanie w wysoko wydajne technologie, które jednak wymagają poniesienia początkowo wysokich nakładów (zob. np. Helpman i Krugman, 1985).
· Import wzmacnia natężenie konkurencji (Tybout, 1992). Zmuszając przedsiębiorstwa do wyjścia poza krajowy rynek, zwiększa zarówno bodźce, jak i korzyści z wprowadzania innowacji. Utrzymanie się poszczególnych firm przy życiu w większym stopniu niż przy braku konkurencji z zewnątrz zależy od wynajdywania nowych, bardziej wydajnych sposobów produkcji (zob. np. Porter, 1990). Z tego samego powodu zwiększa się stopień wykorzystania zasobów istniejących w gospodarce.
· Import poszerza możliwości zdobywania wiedzy, jak wytwarzać efektywniej. Umożliwia podpatrywanie zagranicznej konkurencji i uczenie się zagranicznych standardów. Pozwala na wyeliminowanie duplikowania wysiłków nad wynajdywaniem rozwiązań, które już gdzieindziej zostały odkryte. Daje krajowym przedsiębiorstwom dostęp, z jednej strony, do najbardziej zaawansowanych maszyn, a z drugiej strony, do komponentów i półproduktów, których w kraju nikt nie potrafi wytworzyć równie tanio lub równie dobrze (Keller, 2005).
· Import, zwiększając różnorodność dóbr dostępnych tak przedsiębiorstwom, jak i konsumentom, ułatwia uruchamianie wytwarzania kolejnych rodzajów dóbr. Jest to następny kanał, za którego pośrednictwem import poszerza możliwości zyskownej produkcji (zob. np. Grossman i Helpman, 1991)
· Swoboda importu ogranicza zakres nieproduktywnych działań w gospodarce (Krueger, 1974). Przedsiębiorcy nie tracą czasu i energii na walkę o ochronę celną swojej produkcji. Nie ponoszą zbędnych nakładów, z jednej strony, na uiszczanie ceł lub, z drugiej strony, na ich unikanie. Mniej jest niejasnych lub spornych spraw między firmami prowadzącymi wymianę międzynarodową a administracją państwową. Wreszcie, państwo nie musi utrzymywać aparatu celnego, który często zatrudnia wysoko wykwalifikowane osoby, ale nic nie wnosi do pomnożenia łącznego dochodu w gospodarce.
Z tych, a także wielu innych powodów (zob. np. Bhagwati, 2003) nie opłaca się ograniczać importu i to nawet jeśli nasi partnerzy handlowi stosują cła. Jak celnie ujęła to Joan Robinson: „jeśli inni zasypują swoje porty, to jeszcze żaden powód żebyśmy zasypywali nasze”.[4]
Bibliografia:
Bhagwati J. (2003), Wolny handel dziś. Ekonomiczne idee na nowe Millenium, Wydawnictwo Cedetu, Warszawa
Easterly W. (2002), The Elusive quest for growth, Economists’ adventures and misadventures in the tropics, The MIT Press, Cambridge, Massachusetts, London, England
Frankel J., Romer D. (1999), “Does trade cause growth?”, American Economic Review, Vol. 89, No. 3, June, s. 379-399
Gill I., Kharas H. (2007), An East Asian renaissance. Ideas for economic growth, World Bank, Washington
Grossman G. M., Helpman E. (1991), Innovation and growth in the global economy, MIT Press, Cambridge
Helpman E., Krugman P. (1985), Market structure and foreign trade: increasing returns, imperfecta competition, and the international economy, MIT Press, Cambridge
Irwin A. D. (2002), “Interpreting the Tariff-Growth Correlation of the Late Nineteenth Century,” American Economic Review, Vol. 91, May, s. 165-169
Keller W., 2004, International Technology Diffusion, Journal of Economic Literature, Vol XLII, September, pp. 752-782
Krueger A. O., “The political economy of rent seeking society”, American Economic Review, Vol. 64, No. 3, June 1974, pp. 291-30
Krugman P., Obstfeld M. (1997), Międzynarodowe stosunki gospodarcze, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
Porter M. (1990), The competitive advantage of nations, Free Press, New York
Ricardo D. (1929), Zasady ekonomji politycznej i podatkowania, Bibljoteka Wyższej Szkoły Handlowej, Nakład Gebethnera i Wolfa
Rzońca A. (2007), Czy Keynes się pomylił? Skutki zacieśnienia polityki fiskalnej w Europie Środkowej, Wydawnictwo Scholar, Warszawa
Sachs J. D., Warner A. (1995), “Economic reform and the process of global integration”, Brookings Papers on Economic Activity, Vol. 1, s. 1-117
Smith A. (2007), Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, tom II, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
Tybout J. R. (1992), "Linking trade and productivity: New research directions", The Word Bank Economic Review, Vol. 40, pp. 1521-1540
Wacziarg R., Horn Welch K. (2003), Trade liberalization and growth: new evidence, NBER Working Paper, No. 10152, December
Young A. (1991), Learning by doing and the dynamic effects of international trade, Quarterly Journal of Economics, Vol. 106, No. 2, s. 369-406
[1] W 2000 roku wprowadzono cła na niektóre produkty rolne sprowadzane z krajów, z którymi Estonia nie miała podpisanych umów o wolnym handlu, czyli w szczególności ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Rosji. Głównym celem tej operacji było dowiedzenie istnienia administracyjnych zdolności do skutecznego wprowadzenia wspólnej taryfy celnej po przystąpieniu do Unii Europejskiej (Rzońca, 2007).
[2] Nadal nietrudno jest znaleźć formalne modele pokazujące, że biedny kraj może się wyspecjalizować w takich rodzajach działalności, w których produkt na zatrudnionego zwiększa się w niewielkim stopniu (zob. np. Young, 1991). Badania empiryczne wskazują jednak, że takie modele stanowią głównie teoretyczne ciekawostki.
[3] Już w 1776 roku Adam Smith (2007 – data wydania polskiego, tom II, s. 41), ojciec nowoczesnej ekonomii pisał: „Jest zasadą każdego roztropnego ojca rodziny, by nie próbować nigdy wyrabiać w domu tego, czego wyrób kosztuje więcej niż kupno. Krawiec nie kusi się o to, by zrobić sobie buty, ale kupuje je od szewca. Szewc nie stara się robić sobie odzieży, ale zatrudnia tym krawca. Rolnik nie próbuje robić ani butów, ani odzieży, lecz zatrudnia wspomnianych rzemieślników. Każdy z nich zdaje sobie sprawę z tego, że w jego interesie leży, by tak pokierować własną wytwórczością, aby mógł mieć pewną przewagę nad sąsiadami i aby za jakąś część wykonanych wyrobów czy też, co na jedno wychodzi, za cenę jakiejś ich części mógł nabyć to, czego potrzebuje. To, co jest roztropnością w prywatnym życiu każdej rodziny, nie może być chyba szaleństwem w życiu wielkiego królestwa.”
[4] Cytat przytaczam za Bhagwati (2003, s. 55).