Zasiłki, bezpłatna służba zdrowia, edukacja, pomoc społeczna, budowa infrastruktury to wszystko są wydatki, które są finansowane przez państwo. Co oznacza stwierdzenie, że coś jest finansowane przez państwo? Dla wielu to kusząca propozycja, bo oznacza, że nie trzeba wyjąć pieniędzy z własnej kieszeni. Jednak czy te usługi są rzeczywiście za darmo? Otóż nie. Za to wszystko nieustanie płacimy w formie podatków. Płacąc podatki przekazujemy część naszych dochodów państwu, które na podstawie wcześniejszych decyzji władz, rozdziela zebrane środki na różne cele.
W Polsce mamy wiele absurdalnych wydatków. Na przykład preferencyjne opodatkowanie rolników powoduje, że państwo musi dopłacać z budżetu (czyli z naszych podatków) do emerytur wypłacanych z KRUS-u. Mówi się, że oddzielny system ubezpieczeń społecznych rolników ma zapewnić sprawiedliwość społeczną, ale co to za sprawiedliwość, jeśli jedna grupa społeczna musi się składać na wydatki ponoszone na rzecz drugiej grupy społecznej? Każdy mieszkaniec Polski (wliczając w to dzieci
i emerytów) przeciętnie dopłacił w 2010 r. do KRUS-u 406 zł 10 gr w ciągu roku. W wartościach absolutnych dotacja do KRUS-u pochłania aż 40% wpływów z podatku PIT. Jeśli będziemy nadal wydawać tak ogromne środki na oddzielny system ubezpieczeń społecznych dla rolników, to zabraknie nam środków na inne cele, takie jak np. edukacja czy budowa dróg. W samym tylko 2010 r. za dotację do KRUS-u wynoszącą 15,5 mld zł można było wybudować prawie 400 km autostrad.
Uleganie naciskom zmierzającym do zwiększenia wydatków publicznych na jakąś konkretną grupę zawodową w formie np. przywilejów emerytalnych czy podwyżek skutkuje brakiem środków publicznych na inne cele. Zgoda na to, aby policjanci przechodzili na emeryturę w wieku 40 lat, powoduje, że ich siła i umiejętności pozostają niewykorzystane, a poza tym nie mogą dzielić się oni swoim doświadczeniem z młodszymi kolegami. Gdyby środki przekazywane na wcześniejsze emerytury zostały wykorzystane na szkolenia dla nowych policjantów czy też na ich kształceni, byłoby to większą korzyścią dla poziomu bezpieczeństwa obywateli. Podobnie jest z górnikami, którzy nie dość, że przechodzą na emeryturę po 25 latach pracy, to jeszcze dostają specjalną emeryturę średnio dwa razy wyższą od zwykłej. Wcześniejsze emerytury nie mają pozytywnego wpływu na rozwój gospodarczy kraju, a kosztują nas bardzo dużo. Każdy obywatel, zarówno niemowlę, jak i osoba pracująca czy emeryt, płaci przeciętnie 1000 zł rocznie na ten cel w swoich podatkach. Wiemy jednak, że dzieci nie mają żadnych dochodów, dlatego jeśli przeliczymy tę kwotę jedynie na osoby pracujące (w zawodach niewymagających dotacji, czyli bez rolników, górników, policjantów itp.), to wychodzi blisko 3000 zł rocznie na osobę.
Nadmiernie rozdęte wydatki publiczne często są nieefektywnie wykorzystywane. Pomoc społeczna nie trafia do osób naprawdę jej potrzebujących, ale do zawodowych bezrobotnych, którzy zamiast legalnie pracować wolą pracę na czarno, podczas gdy państwo płaci za nich ubezpieczenie zdrowotne. W ten sposób my wszyscy, podatnicy, utrzymujemy osobę zdrową, zdolną do pracy, która pracując w szarej strefie nie płaci podatków, a jeszcze dodatkowo pobiera zasiłek dla bezrobotnych.
Kolejnym przykładem absurdalnego wydatku może być becikowe wypłacone w wysokości 1000 zł na każde nowonarodzone dziecko, niezależnie od sytuacji materialnej rodziców. Becikowe otrzyma zarówna osoba bezrobotna, jak i bardzo dobrze zarabiająca, której te pieniądze nie są niezbędne. Koszt wypłat becikowego wynosi rocznie: 300-400 mln zł.
Skoro mamy tak wiele wydatków niesłużących rozwojowi, to nie ma się co zatem dziwić, że nie wystarcza nam środków na poprawę infrastruktury kolejowej, czy drogowej.
Jeśli mimo wszystko chcemy finansować więcej wydatków niż pozwalają nam na to nasze dochody, to musimy podnosić podatki lub się zadłużać (czyli państwo wykazuje deficyt budżetowy). Warto jednak pamiętać, że dług państwa trzeba spłacać wraz z odsetkami a będzie to czynione z naszych podatków. Tak więc nie ma ucieczki - wysokie wydatki publiczne wcześniej czy później skutkują tym samym,
a mianowicie wzrostem podatków.