Pytanie, czemu jedne narody są bogate, a inne biedne, od wieków fascynowało myślicieli i filozofów. Zapewne każdy wolałby żyć w bogatym i zamożnym państwie, zatem poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze dobrobyt, wciąż pozostaje aktualne.
Dobrobyt nie bierze się z konsumpcji na kredyt, a z pracy i oszczędności. Zasada ta działa zarówno w odniesieniu do pojedynczych osób, jak i całych państw. By się bogacić, trzeba pracować, oszczędzać i inwestować.
Kredyty, które zaciągamy na konsumpcję tylko przejściowo podnoszą nasz poziom życia. Później, gdy przychodzi czas spłaty kredytu, nasz poziom życia znowu spada. Oczywiście inaczej jest, gdy kredyt zaciągnęliśmy po to, by móc zainwestować, a inwestycja okaże się na tyle zyskowna, że będzie z czego spłacić kredyt i jeszcze zostanie nadwyżka.
Bogate państwa to takie, które nie przeszkadzają swoim obywatelom w bogaceniu się i jednocześnie wspierają ich działania, zapewniając bezpieczeństwo, ochronę ich własności, dobre prawo, skuteczne sądy, dobre drogi czy dobre szkolnictwo. Dobre państwo nie tworzy też iluzji dobrobytu, nadmiernie zadłużając się, tylko po to, by sfinansować poziom konsumpcji, na który obywateli tak naprawdę nie stać (jak miało to miejsce na przykład w Grecji). Ponadto państwa, które szybko się rozwijają, nie ingerują nadmiernie w umowy między obywatelami, każdemu pozwalając znaleźć zajęcie, na które będzie popyt i w którym może się wyspecjalizować.
Biedne państwa to takie, które na różne sposoby zniechęcają obywateli do pracy i inwestowania, wymagając na przykład płacenia zbyt wysokich podatków (po co tak dużo pracować, skoro i tak wszystko zabierze fiskus?), lub też przyznając wysokie i źle trafiające świadczenia socjalne (po co pracować, skoro za nic dostaję wystarczającą ilość pieniędzy?). Oba problemy są zazwyczaj powiązane, bo żeby sfinansować wysokie transfery, potrzebne są wysokie podatki, albo kredyty.
Sama praca, oszczędzanie i inwestycje nie wystarczą jednak do rozwoju gospodarki i bogacenia się narodów. Mamy przykłady krajów, które choć inwestowały bardzo dużo, wcale nie stały się dużo bogatsze (np. ZSRR). Inwestycje i praca, by przyczyniać się do wzrostu, muszą być efektywne.
Historia uczy nas, że najskuteczniejszym mechanizmem wybierania najlepszych projektów inwestycyjnych jest wolny rynek. Gdy ludzie chcą kupować jakieś dobra lub usługi, ich ceny rosną, sprawiając, że bardziej opłaca się inwestować w ich produkcję. Dlatego gospodarka produkuje to, czego ludzie w danej chwili potrzebują. Jednocześnie konkurencja między producentami sprawia, że wszyscy starają się być jak najbardziej wydajni, co sprzyja innowacjom. Nieefektywne przedsiębiorstwa natomiast upadają, a ludzie w nich pracujący przechodzą do bardziej efektywnych. Alternatywnym rozwiązaniem dla wolnego rynku miało być centralne planowanie, gdzie wszystkowiedzący planiści mieli wybierać tylko najlepsze przedsięwzięcia, unikając błędów. Praktyka jednak pokazała, że tak utopijny system nie działa i jako całość jest jednym wielkim błędem.
Reasumując, bogacenie się państwa i jego obywateli wymaga:
- Pracy
- Oszczędności i inwestycji
- Wolnego rynku, sprzyjającego specjalizacji i innowacyjności
Aleksander Łaszek